Nie ma ciê, nie bêdzie, i nie ujrzê ciê nigdy na oczy

Pisa³aœ te teksty i umia³aœ je tkaæ tam, gdzie szmal

A przecie¿ mi ¿al, ¿e ci pr¹d wykidaj³o wy³¹czy³

A przecie¿ mi ¿al, tak cholernie mi ciebie jest ¿al

Nie zaniós³ mnie diabe³ na kocie twe œcie¿ki

Wiadomo elyta ma popiæ i pojeœæ i spaæ

A przecie¿ mi ¿al, ¿e ju¿ nigdy nie ujrzê Agnieszki

Tak innej ni¿ wielu, co z gitar¹ chodzili j¹ graæ



Nie by³aœ Homerem Hemarem Weberem ni W³astem

Umia³aœ napisaæ i opchn¹æ tekst, gdzie siê da

A jednak mi ¿al, ¿e nam ¿ycie zabra³o niewiastê

W takt której prywatki do taktu kr¹¿y³y raz dwa



Czy by³y i wzloty od jednej do drugiej odnowy

kto inny obrywa³ za sprawê pa³ami przez ³eb

Zosta³a twa twarz nieforemna jak ten wilk stepowy

Patrz¹ca doko³a, a pod stopy podk³ada siê step.



Ju¿ twoja klepsydra czernieje jak plakat od pepsi

Œwiat kr¹¿y bez ciebie, niewart i twojej ³zy

Nie ma ciê i nie bêdzie bêd¹ gorsi i lepsi

Ale nigdy nikogo takiego jaki ty.









Naprzód marsz! W ty³ zwrot naprzód marsz! Mam doœæ!