Nie ma ciê, nie bêdzie, i nie ujrzê ciê nigdy na oczy
Pisa³a te teksty i umia³a je tkaæ tam, gdzie szmal
A przecie¿ mi ¿al, ¿e ci pr¹d wykidaj³o wy³¹czy³
A przecie¿ mi ¿al, tak cholernie mi ciebie jest ¿al
Nie zaniós³ mnie diabe³ na kocie twe cie¿ki
Wiadomo elyta ma popiæ i pojeæ i spaæ
A przecie¿ mi ¿al, ¿e ju¿ nigdy nie ujrzê Agnieszki
Tak innej ni¿ wielu, co z gitar¹ chodzili j¹ graæ
Nie by³a Homerem Hemarem Weberem ni W³astem
Umia³a napisaæ i opchn¹æ tekst, gdzie siê da
A jednak mi ¿al, ¿e nam ¿ycie zabra³o niewiastê
W takt której prywatki do taktu kr¹¿y³y raz dwa
Czy by³y i wzloty od jednej do drugiej odnowy
kto inny obrywa³ za sprawê pa³ami przez ³eb
Zosta³a twa twarz nieforemna jak ten wilk stepowy
Patrz¹ca doko³a, a pod stopy podk³ada siê step.
Ju¿ twoja klepsydra czernieje jak plakat od pepsi
wiat kr¹¿y bez ciebie, niewart i twojej ³zy
Nie ma ciê i nie bêdzie bêd¹ gorsi i lepsi
Ale nigdy nikogo takiego jaki ty.