Szed³em gwiaŸdzistym krokiem po pó³nocy

Winszuj¹c zdrowia Najœwiêtszej Panience

I rozchlapuj¹c zamyœlone niebo

Dwie pary trampek przebieg³y po zdrowie

muskaj¹c uszy spienionym oddechem

Latarnia morska s³a³a perskie oko

W ciemnoœæ, zgarbion¹ na zacich³ej ³awce

I kiedy wsta³a ju¿ po chwa³a Ojcu

Modlitwa posz³a znów na poniewierkê

(Lewy but dobrze mocno gniót³ na chwa³ê)

Winszuj¹c zdrowia Najœwiêtszej Panience









Naprzód marsz! W ty³ zwrot naprzód marsz! Mam doœæ!